Kartka

” Najcenniejsza kartka z pamiętnika” pisanego przeze mnie w latach  2004- 2007 – opisuję dzień śmierci papieża Polaka.

Były  to trudne lata wracania mojej mamy ( a przez to również i moje) po trudnych doświadczeniach życiowych-  na właściwie  tory .

Początek żmudnego procesu prostowania , naprawiania/ uzdrawiania- tego co się mocno poplątało….

Jan Paweł II odegrał w tym procesie  ważną  rolę… Jego modlitwa. Po tych (prawie) 20 latach – dziękuję.
Czytaj dalej Kartka

Prym

Optymizm, pesymizm czy realizm?-  każde z tych pojęć -nie jest mi obce.

Jednak myślę, że ( mimo wszystko) prym-   w moim życiu wiedzie: realizm łamany przez optymizm.

Zazwyczaj  pół szklanki „wody” wystarczy  mi , by się napić , więc  nie myślę  o tym , że  jest w połowie  pusta.

Pewne okoliczności  życiowe zmusiły mnie ostatnio, do tego bym skupić się mocno na tym czego nie potrafię oraz na tym jak bardzo ogranicza mnie moja niepełnosprawność.

Bardzo  rzadko  patrzę na swój wózek w tak czarnych barwach, więc było to dla mnie trudne…

Przekonałam się jak łatwo uwierzyć mi- jaka jestem do niczego.

Dlatego  wolę  koncentrować uwagę na tym,że szklanka jest do połowy pełna  choć bywa to bardzo trudne .

Metafora

Z prochu powstałam i w proch się obrócę- czasem  uwiera mnie ta prawda, ale od nagłej  śmierci  Jarka- pielęgnuje  w sobie  nadzieję, że  jesteśmy tu na ” chwilę „…

Tak wiele sytuacji  w życiu  to ” pogoń za wiatrem.  W obliczu  śmierci ( zwłaszcza kogoś bliskiego ) tak wiele rzeczy , które  wydają  się na codzień  – w tym pędzie życiowym – tak bardzo  znaczące , traci zupełnie  swoją wartość…

Uświadomiłam sobie  jakiś czas temu , że góry  ( widok i ” na żywo” ) to dla mnie metafora potęgi Boga.

Czułam się taka mała potrząc na góry, ale nie przeszkadzało mi to tylko zachwycałam się tym na co patrzę.

Stan

Mam w sobie ” ciemność” . Taki ciemny pokój gdzie mieszkają wspomnienia , do których generalnie nie chcę wracać ,ale też akceptuję fakt , że są częścią mojego życia i nigdy o nich nie zapomnę.

Czasem trudne sytuacje sprawiają ,( mniejsze / większe) , że drzwi tego pokoju się uchylają i te wspomnienia wracają…. i wtedy trudno jest mi funkcjować.

Trudno jest to zrozumieć. I ja to rozumiem, bo sama niekiedy nie rozumiem czemu tak się dzieje ,ale mam takie stany.

Najbardziej boli mnie wtedy to , że trudno mi rozmawiać z Bogiem. Ale próbuję choć wydaje mi się to beznadziejne, bo wiem , że moje minimum jest moim maksem w tym stanie.

Ładowarka

Nastolatkowie, których znam co kilka miesięcy mają telefon do naprawy lub do całkowitej wymiany.

Ja -za to dość często- uszkadzam sobie ładowarki…

Aktualna ,choć ma wygiętą końcówkę- działa. Co prawda czasem ładuje 7 godzin…

Ale ( póki co ) ja to ” akceptuję” i nie spieszę się z wymianą , bo mimo wszystko jeszcze ładuje….

Nam ludziom- często wydaję się , że jesteśmy beznadziejni i nic z nas nie będzie… (Choć przed „wybranymi” gramy , że jest ok )

Przez co skreślamy ludzi , którzy myślą inaczej i w nas ” wierzą „, a co gorsze siebie- jedna wielka bezsilność….

Ja- w tej bezsilności, staram się chwytać Boga. Przecież dla Niego – nie ma – przypadków beznadziejnych…

Rybka

Nie noszę krzyżyka na szyi . Nie noszę żadnej biżuterii: naszyników, bransoletek ani kolczyków  w uszach.

Nawet nie zakładam „błyskotek ” przy   okazji jakiś wyjątkowych sytuacji . Po prostu  nie lubię.  Jedynie noszę małego  kolczyka w nosie.

Zastanawiałam się na tym czy nie warto, bym dla krzyża zrobiła wyjątek?

W końcu  kolczyka w nosie mam, a krzyż to ważny dla mnie symbol.

Jednak  doszlam do wniosku, że nie muszę  tego robić , bo są inne przestrzenie, gdzie  mogę ten krzyż  „nosić, ” . Tapeta na ekranie telefonu i rybka  z tyłu .

Wiem ,że  dla innych  mogą te symbole być niezauważalne  , ale to jest moje i bardziej  dla mnie,  bym pamiętała czyją drogą idę…

Natomiast  mam nadzieję, że ludzie  po prostu widzą po moim zachowaniu i życiu  – za Kim staram się iść.

Wyzwolić

Tak – zgadzam się z moją mamą- żyjemy w czasach  , gdy człowiek  objawia się w pełni przez te wszystkie  turbulencje  i skajne sytuacje.

W takim eksramalnych sytuacjach- (chyba) najbardziej  możemy zobaczyć  prawdę  o nas samych.

To są ” próby” , które  mogą odpowiedzieć  na pytanie : – ile jesteśmy  w stanie  w sobie dobra wyzwolić ,ale też czy kryje w nas się ciemność? 

Robić

– Jak dajesz  sobie  radę?        -” Zaprzyjaźniłam ” się z miotłą ( i mopem).

To  taka , krótka wymiana zdań  jak ktoś  przychodzi  do mnie , by wyjść  z moim psem na spacer ,( gdy moja mama jest w szpitalu) a ja akurat zamiatam mieszkanie.

Jesienią i zimą bardzo często  używam  miotły ( i mopa).  Czasem to przypomina „syzyfową pracę”.

Można  , by  się zastanowić czy to ma sens ? Ta podłoga i tak nigdy nie wygląda  na idealnie czystą, a jak wygląda to przez ” 5 min.”

Jednak  gdybym  tego  nie robiła  regularnie, byłby syf, więc trzeba  to ( mimo wszystko ) robić.

Moja modlitwa , uczestnictwo w Eucharystii często  jest tak „nieidealne”. Tyle rozproszeń:    problemy , zmęczenie lub  po prostu zwykłe lenistwo.

<span;>Ale nie chcę  się oddalać  nawet wtedy. Chcę mimo wszystko trwać.

Jedynka plus

Nigdy nie byłam  uczennicą ze świadectwem z czerwonyn paskiem . Przedmioty ścisłe sprawiały mi duży problem.

W liceum chyba zawsze byłam zagrożona albo z matmy  albo z chemii. Skupiałam się na tym, żeby  po prostu z tych przedmiotów  zdawać.

I naprawdę  bardzo  się  starałam, żeby tak było. Chodziłam na poprawy , z których  często  wychodziłam i tak  z 1 +.

To było frustrujące , ale i tak nie przestawałam uczyć się. Chodzić na poprawy i walczyć o tę 2.

Myśłałam sobie : – jak nie zdam to nie zdam, ale przynajmniej  będę  wiedziała, że zrobiłam wszystko  , by nie powtarzać klasy.
 
Czasem zastanawiamm  się  czy warto … Robić  coś dobrego? Starać się? Szczególnie, wtedy  jak i tak  mam poczucie porażki …

Dochodzę  jednak do wniosku , że przynajmniej zrobiłam wszystko  co mogłam / ” co do mnie  należało”- resztą niech zajmie się Bóg. 

Do kitu

Bezsilność  chyba nikt nie lubi tego stanu.
Doświadczanie własnych ograniczeń też czasem boli.

Podobno  są  ludzie- dla których  nie ma rzeczy niemożliwych  –   ja się  do nic nie zaliczam.

Dla mnie są  takie rzeczy. Wiem też , że choć ciągle się rozwijam to zawsze  będę doswiadczać ograniczeń , bo jestem  niepełnosprawna.

Poza tym jestem tylko człowiekiem i zawsze nim będę.

Znam tylko Jednego dla Którego  nie ma nic niemożliwego- Boga.

Tak bezsilności jest do kitu , ale ma też ” dobre stony” . Uczy mnie oddawania się Najwyższemu.

” Codziennie  wstaję, by potęgę Twoją  śnić. Dokądże będzie  świat kłamał , że  w centrum jestem  ja.”