Czemu kiedyś bałam się ciszy ? Głównie dlatego, że bałam się siebie i tego co mówi mi moje sumienie… Jak wiecie nie zawsze moje życie z Bogiem wyglądało tak jak teraz… Bardzo bałam się samotności. Jest kilka powodów, ale jednym z najważniejszych było to, że przebywanie z sama sobą było ciężkie….
Jak jest teraz ? Znam siebie na tyle, ze nie boję się ciszy, że cisza jest mi potrzebna, by siebie nie zgubić….by stawać przed Bogiem wprawdzie, bez żadnej maski, religijnej, grzecznej dziewczynki, której życie jest antyświadectem wiary dla innych…
Dzięki Bogu nabrałam pewności siebie… wiem jak chcę żyć, o czym marzę, czego się boję, co lubię i czego nie lubię itp…
Kiedyś zastanawiałam się co jest ze mną nie tak, że kolejny człowiek (bliski mi) zranił mnie? Jaka powinnam być, by ludzie nie opuszczali, nie odrzucali mnie ???
Dzisiaj wiem jaka jestem i w jakim kierunku chcę i idę od 3 lat… Dlatego bardzo trudno jest żyć w świecie, w którym ludzkie zachowania wywołują łzy i niedowierzanie, ze można tak się zachować.
Wykazać się brakiem szacunku do nieżyjącego bardzo dobrego człowieka i jego najbliższych… Do tego co przez kilka ostatnich lat zrobił dla innych. Ręce opadają, brak słów…
Pomijając jednak wszystkie emocje, które wzbudzają we mnie ostatnie wydarzenie oraz niezbyt miłe migawki z przeszłości… wiem, że ci ludzie mają duży problem i oby się opamiętali póki czas…
Dziś wiem też, że nie jestem na nikogo „skazana” mimo, że jestem niepełnosprawna i potrzebuję pomocy w pewnym kwestiach. Zaufałam Bogu i oddałam Mu moją przestrzeń.
Dzisiaj są wokół mnie ludzie, którzy doceniają mnie: to kim jestem i jak się zmieniłam. To co robię z moim życiem. Ja to naprawdę czuję… Są też oczy, w których widzę zrozumienie… Jestem w tym wszystkim wolna.
A do tych, których przerasta /przerastało poznanie mnie, lub wydaje się że wiedzą kim jestem, i zwracanie mi uwagi lub „naprawianie mnie” polegało na dowalaniu mi i uprzykrzaniu mi życia – powiem brzydko, ale dosadnie : WARA ODE MNIE !