Wszystkim

Apokalipsa – często z Jarkiem  o niej rozmawialiśmy. I doszłam  wtedy do wniosku, że nie ma co jej się bać , bo koniec  świata wiąże  się  z powtórnym przyjściem Jezusa i zakończenie  ma być dobre.

Są takie wydarzenia  w życiu, gdzie  wiesz , że  już nigdy  nic nie będzie  takie samo. Takie nasze „osobiste apokalipsy”

Gdy trzy lata temu (24 listopada)Jarek zginął ,  miałam wybór: albo powiedzieć  Bogu „nie” , albo chwicić się Boga jeszcze  mocniej  i przetrwać  w Nim i z Nim apokalipse i żyć dalej…

Co niektórzy zrozumieliby moje ” nie ” , ale chcąc  mojego dobra , prosili bym nie obrażała się na Boga… Nie miałam takiego zamiaru , ani przez chwilę .

Kierując się  m.in. również  rozsądkiem wybrałam  to drugie.

Wiedziałam  , że będzie cieżko .  Zwłaszcza  wtedy/ teraz nie chciałam  stracić dodatkowo Kogoś kto Jest wszystkim co dobre…

Czasem  , mam wrażenie  , że  Jarek jest w długiej podróży i kiedyś  wróci…  Ale jest odwrotnie . To  ja jestem w podróży…

Wczoraj rano pomyślam  sobie  , że trzy lata temu wpełni narodził się dla Nieba , dla Boga…

Kara Boża

Od zawsze  lubię tylko zwykłą czarną herbatę z cukrem  bez żadnych  dodatków. Moja mama wręcz  odwrotnie lubi jakieś takie „owocowe wynalazki „.

Robiąc dla nas herbaty, pomyliłam się. Do jednego  kubka wrzuciłam: zwykłą herbatę  i owocową..

Jak się zorietowałam to postanowiłam, że sama taką ” dziwną ” wypiję ,( bo nie  chciałam wylewać), a mamie zrobię normalną owocową.

Nie smakowała mi zbytnio , ale dałam radę i wypiłam.

Konsekwencje -naszych złych decyzji , błędów . Głupot , które  czasem  bez myślnie robimy.

Miłosierdzie Boże nie zna granic , ale nie zwalnia nas z konsekwencji ( większych  lub mniejszy) naszych decyzji.

Może to co w chwilach bezsilności wobec życia  nazywamy ” karą Bożą” za nasze złe postępowanie  jest czasem po prostu  następstwem naszych wyborów? I trzeba  stanąć w prawdzie, by się z tym zmierzyć ?

Uspakaja

Od paru lat docieniam fakt ,że  zdążyłam  doświadczyć  dzieciństwa bez komórek, internetu , Wi -fi oraz fejsa. Co nie znaczy , że uważam to za „zło”.

Cieszę  się  , że  dorastałam w czasach , gdzie to wszystko dopiero raczkowało… Mam wielki sentyment do tamtych czasów.

Dokąd   to wszystko zmierza? W jakim świecie  przyjdzie  żyć  następnym pokoleniom? Czy będzie  w nim miejsce  na Boga? Czy chrześcijaństwo przetrwać  ?

Trochę  w życiu przeżyłam i wiem , że to na co mam realny wpływ , to moja relacja  z Bogiem.  Nie jest to ucieczka od problemów  tego świata, ale droga , która  pomaga mi żyć w takich, a nie innych czasach.

To co dzieje  na świecie  napawa mnie  smutkiem . Z drugiej  zaś strony , gdy słucham  codziennie  Ewangelii widzę  ,że nie dzieje  się  nic ,o czym by  Jezus nie mówił  i uspakaja , że i tak wszystko skończy  się dobrze.

Poza tym myślę/ wierzę ( może naiwnie ) , że i tak jest więcej  dobra na świecie  tylko ludzie  czyniący je, robią swoje i nie mówią o tym głośno , bo nie po to robią.

” Bądźcie niedaleko  i zupełnie  spokojni , bo przybędę  do was w zwycięstwie i chwale.”