A resztę

Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata .Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.

Smutno mi, gdy patrzę na to co się dzieje… Dokąd zmierzamy? Człowiek chce być Bogiem. Brakuje nam pokory i szacunku.

Fakt, ja też czasami bym chciała móc zrobić więcej, nie dla siebie, ale dla tych, którzy są mi szczególnie bliscy i wkurza mnie to, że nie mogę… bo jestem tylko człowiekiem.

Bo nie bez przyczyny to Bóg stał się człowiekiem, a nie odwrotnie.

Robię co mogę…, a przynajmniej staram się i nie wchodzę w nie moje kompetencje, a resztę… no cóż – oddaję Temu, który ma pierwszeństwo we wszystkim.

Niby tak

Po Internecie krąży wiele „złotych myśli”. Ludzie nierzadko udostępniając je odsłaniają swój aktualny stan emocjonalny. Ja doszłam do wniosku, że czytając je na pierwszy rzut oka się zgadzam, ale po głębszym zastanowieniu się nad daną „myślą” mówię sobie : „niby tak, ale…”

Ostatnio każdy mój dzień jest taki sam, je***a rutyna, monotonność szarego życia”

Musi się coś dziać, musi być to coś, a jak nie ma to co – lipa?

Wiecie co uwielbiam w Bogu? To, że jest niezmienny, a Jego słowo, choć te same, to aktualne. Że nasza relacja jest taka niezwykła w swojej normalności, choć to nie znaczy, że momentami mnie nie zaskakuje.

Może to jest nasz problem… że nie doceniamy tej szarej rutyny bo zbyt dobrze ją znamy by docenić jej barwy, których na pierwszy rzut oka nie widać…, że skupiamy się na swoich wyobrażeniach, a nie na tym co mamy tuż obok siebie…?

Nieobiektywna

Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem (…)”

No właśnie… Ostatnio „chodzą za mną” te słowa Jezusa. I dochodzę do wniosku, że są osoby w moim życiu (wierzę w to) szczególnie dane mi przez Boga.

I jeżeli widzę, że oddalają się przez swoje postępowanie nawet nie tyle co ode mnie…, ale od siebie, czy idą w złym kierunku i robi się niebezpiecznie, to mnie to boli… Szanuję ich wolność, rozumiem że to ich wybory, ale to boli… Bywa to dla mnie czasem nawet gorszące.

Oczywiście biorę pod uwagę, że może mi się tylko wydaje bo bywam zazdrosna, zła, zniecierpliwiona, zmagam się z poczuciem odrzucenia czy tęsknotą. I mogę być nieobiektywna.

Dlatego rozeznaję i obserwuję. Proszę o Ducha Prawdy zanim cokolwiek powiem czy zrobię. A przynajmniej się staram…

Coś trywialnego

Jestem niewystarczająca… Nie jestem tak wyjątkowa jak ona. Okazuje się, ze byłam tylko odskocznią… Czuję się jak niepotrzebny mebel… Boże, jaka ja byłam naiwna!

Rozczarowanie, zawód, ból, zranienie… Przegrana. GAME OVER

Kto z nas tego nie przerabiał? Ja znam to doskonale. Doświadczałam tego i doświadczam. I powiem Wam: da się z tym żyć. Nawet jeśli enty raz dzieje się to samo.

Stwierdzę c trywialnego, banalnego, ale jak dla mnie prawdziwego:

bez tego co wyżej wymieniłam nie da się chyba przejść przez życie.

Jak w takim razie sobie z tym radzić? Jak żyć?

Ja… no cóż, i tu też Ameryki nie odkryję… Staram się wybaczyć i błogosławić. A jak mi nadal bardzo zależy to, choć to trudne, bo tym bardziej boli, to jeszcze przebrnąć, zrozumieć i zaakceptować. Ale nie muszę tego robić sama, pewnie nie dałabym rady… Mam najlepszego Nauczyciela, którego polecam każdemu.