- Na palcach jednej ręki mogłabym zliczyć , kiedy ktoś pierwszy wyciągnął do mnie dłoń , po jakiejś kłótni .
Raczej to zawsze ja to robiłam i została mi ta umiejętność. Nie ważne wtedy jest dla mnie czy to ja mam racje czy nie , bo odpowiedź na pytanie : czy bardziej zależy mi na mojej racji czy człowieku , z którym jestem w relacji- brzmi- człowiek.
Nie zawsze to sìę „opłacało”, ludzie mimo to poznikali z mojego życia , a ja zostałam z traumami z którymi zmagam się dziś ,ale wiem , że moja duma nie powstrzymała mnie , by postarać się wyjść z własnej perpektywy , spróbować zrozumieć, porozmawiać wyjaśnić…
Wcale nie śpieszymy się kochać ludzi , bo na codzienne zapominamy , że tak szybko odchodzą. Rafleksja jest krótka.
Tracimy czas na nie odbieranie telefonu, nie odpisywanie na smsy. Na ignorowanie, unikanie. Czekamy …nawet czasem nie wiemy na co.Ja od śmierci Jarka już nigdy nie zapomnę , że ktoś moźe wyjść i nie wrócić. Ja od czterech lat towarzysząc Mamie w ciężkiej chorobie uczę się tego jak życie jest kruche.
Wiem , że może nagle zabraknąć czasu na wyjaśnianie czegokolwiek.
Tak często okazuje się nad grobem bliskiej nam osoby , że ten konflikt jest tak nie istotny ….
I co czy zostaje satysfakcja, że czekałam na ruch tej osoby , bo to JA MIAŁAM RACJĘ?
Miesiąc: październik 2024
Śmierć
Gdy miałam prawie 13 lat – 13 października 2002 roku- odszedł z tego świata mój Dziadek Zbyszek. W sumie jedyny Dziadek, które miałam. Jeden z dwóch mężczyzn , którym z pewnością na mnie zależało . Drugim był Jarek..
Obaj -stety dla nich , niestety dla mnie – są już Tam .
Od śmierci Dziadka, ale też i Jarka teń świat wędruję w jakąś niezadobrą stronę, a ludzie, ludzie brak słów
Dlatego śmierć, przejście Tam nie przeraża.
Czasem ponad siły wydaje się życie tu…
Katolicy
Dużo się słyszy i mówi o hejcie na Kościół Katolicki. Afery z księżmi są wyłapywane i nagłaśniane. Tak działają media. Jest to woda na młyn dla wielu środowisk , którym niepodrodze z Kościołem i to mnie już nie dziwi.
Natomiast zadziwiają mnie ataki tzw. Tradycjonalistów ( chociaż zastanawiam się nad tym terminem , bo sama uważam się za tradycjonalistkę) na inny katolików , którzy szanuję tradycję , ale biorą udział w wydarzenia ekumenicznych , ewangelizacyjnych itp. i tam posługują .
Nikomu krzywdy nie robią. Działają na Chwałę Bożą.
Takim kimś jest Marcin Zielińska. Z zadziwieniem obserwowałam nagonkę ludzi Kościoła na niego.
Niektóre tablice na fejsie zapełniły się filmikami i artykułami na temat tego jak Marcin Zieliński znieważa Jezu , jak się Go wyparł itp.
Festiwal jakiegoś rodzaju nienawiści w wykonaniu Bożych ludzi ( ponąć) na brata w wierze .
Zastanawiałam się czy tym ludziom nie szkoda czasu ? Czy nie jest to już jakaś obsesja?
Kościół Katolicki jest pełen scieżek , które prowadzą do Jezusa. Bez wątpienia Msza Święta w Kościele jest najważniesza.
Ale wydarzenia ewangelizacyjne czy ekumeniczne na stadionach odbywają się i bo tam nawracają się ludzie i wracają do Kościoła.
Po za tym nauczyłam się , że najważniejsza powinna być moja relacja z Bogiem. Moja osobista i na to przede wszystkim mam przeznaczać mój czas….