Zapominamy

  • Na palcach  jednej  ręki  mogłabym  zliczyć , kiedy ktoś pierwszy wyciągnął  do mnie dłoń , po jakiejś  kłótni .

    Raczej  to zawsze   ja to robiłam i została mi ta umiejętność. Nie ważne wtedy jest dla mnie czy to ja mam racje czy nie , bo odpowiedź  na pytanie : czy bardziej zależy  mi na mojej racji czy człowieku , z którym jestem w relacji- brzmi- człowiek.

    Nie zawsze to sìę „opłacało”, ludzie mimo to poznikali z mojego życia , a ja zostałam z traumami  z którymi  zmagam się dziś ,ale wiem , że moja duma nie powstrzymała mnie , by postarać się  wyjść z własnej perpektywy , spróbować zrozumieć,  porozmawiać wyjaśnić…

    Wcale nie śpieszymy się kochać ludzi , bo na codzienne  zapominamy , że tak szybko odchodzą. Rafleksja jest krótka.
    Tracimy czas na nie odbieranie telefonu, nie odpisywanie   na smsy. Na ignorowanie, unikanie. Czekamy …nawet czasem nie wiemy na co.

    Ja  od śmierci Jarka już nigdy nie zapomnę , że ktoś moźe wyjść i nie wrócić. Ja od czterech  lat towarzysząc Mamie w ciężkiej chorobie  uczę się tego jak życie jest kruche.

    Wiem , że może nagle zabraknąć  czasu na wyjaśnianie czegokolwiek.

    Tak często  okazuje się nad grobem bliskiej nam osoby , że ten konflikt jest tak nie istotny ….

    I co czy zostaje satysfakcja, że czekałam na ruch tej osoby , bo to JA MIAŁAM RACJĘ?

Śmierć

Gdy miałam  prawie 13 lat – 13 października 2002 roku- odszedł z tego świata  mój Dziadek  Zbyszek.  W sumie  jedyny Dziadek,  które miałam.  Jeden z dwóch  mężczyzn  , którym  z pewnością  na mnie  zależało . Drugim był Jarek..

Obaj -stety dla nich , niestety  dla mnie – są już Tam .

Od śmierci  Dziadka, ale też i Jarka teń świat  wędruję  w jakąś niezadobrą stronę,  a ludzie, ludzie brak słów

Dlatego  śmierć,  przejście  Tam nie   przeraża.
Czasem ponad siły wydaje się życie  tu…

Katolicy

Dużo  się słyszy i mówi o hejcie na Kościół  Katolicki.  Afery z księżmi  są wyłapywane i nagłaśniane.  Tak działają media. Jest to woda na młyn dla wielu  środowisk , którym niepodrodze z Kościołem i to mnie już nie dziwi.

Natomiast zadziwiają mnie ataki tzw. Tradycjonalistów ( chociaż zastanawiam  się nad tym terminem , bo sama uważam się za tradycjonalistkę) na inny katolików , którzy szanuję tradycję  , ale biorą udział w wydarzenia ekumenicznych , ewangelizacyjnych itp. i tam posługują .

Nikomu krzywdy nie robią. Działają na Chwałę Bożą.

Takim kimś jest Marcin Zielińska.  Z zadziwieniem obserwowałam nagonkę  ludzi Kościoła na niego.

Niektóre tablice na fejsie  zapełniły się  filmikami i artykułami na temat tego jak Marcin  Zieliński  znieważa Jezu , jak się Go wyparł itp.

Festiwal jakiegoś rodzaju nienawiści  w wykonaniu Bożych  ludzi ( ponąć) na  brata w wierze .

Zastanawiałam się czy tym ludziom nie szkoda czasu ?  Czy nie jest to już jakaś obsesja?

Kościół Katolicki  jest pełen scieżek , które  prowadzą  do Jezusa.  Bez wątpienia Msza Święta w Kościele  jest najważniesza.

Ale wydarzenia ewangelizacyjne czy ekumeniczne na stadionach odbywają się i  bo tam nawracają się ludzie  i wracają do Kościoła.

Po za tym  nauczyłam  się , że  najważniejsza  powinna być moja relacja z Bogiem. Moja osobista i na to  przede wszystkim  mam przeznaczać mój  czas….