Skarb

„Jeśli kogoś kochasz, to jeszcze nie znaczy, że Bóg ma w swoich planach żebyście byli razem.”

To w takim razie po co kocham? Jaki w tym sens? Długo zadawałam sobie te i inne pytania. Momentami desperacko szukałam jakichkolwiek odpowiedzi, by po prostu zrozumieć i pójść dalej…

Kochać bez wzajemności to trudne doświadczenie, zwłaszcza jak się dobrze wie, że ta wzajemność nigdy nie nastąpi. Jednak dla mnie była to cenna lekcja pt: „Jak kochać” . Myślę też, że przede wszystkim również kochałam po to, by poznać samą siebie.

Zderzyłam się pierwszy raz z moimi pragnieniami, pytaniami dotyczącymi mojej kobiecości. A mity, które słyszałam o miłości… większość z nich została obalona.

Wiem czym jest miłość. Potrafię kochać i to nie byle jak. Przeżywać rożne emocje, ale nie rozstawać się z rozsądkiem, panować nad sobą. Nie rzucam w kąt moich zasad, a jeszcze bardziej chce się nimi kierować.

Nie doczekałam się wzajemności, ale mądrość, którą wtedy z tego wyniosłam, jest dla mnie skarbem, którym staram się dzielić z innymi, mam nadzieją w dobry sposób .

Każdy kochający pragnie happy endu w stylu: „I żyli długo i szczęśliwie”, ale bywa inaczej. Ja przede wszystkim życzę Wam happy endu zgodnego z Waszym powołaniem i wolą Bożą.

„Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność. Jeśli wróci – jest Twój, jeśli nie wróci – nigdy nie był Twój.”

Do zobaczenia

Do zobaczenia – to jedno z pożegnań, którego używamy gdy kogoś żegnamy.

W zależności od zażyłości relacji dodajemy: trzymaj się, kocham Cię, będę tęsknić, zadzwonię. I czekamy…

Na wszystko jest czas, ale ile go mamy? Czasem się doczekujemy, czasem z różnych powodów – nie. Nigdy do końca nie wiemy, czy będzie następny raz. Jedną z przyczyn może być nagła śmierć.

Co czułam gdy się dowiedziałam, że Jarka już (tutaj) nie zobaczę, bo nie żyje?

Wiecie… trudno opisać to słowami, ale po prostu to było takie niewiarygodne (nadal bywa)… Pomyślałam, że może to jakaś cholerna pomyłka, że NIE! … Boże czemu akurat teraz, czemu tak!?

Potem bałam się, że ludzie nie będą chcieli ze mną normalnie rozmawiać. Bo co tu mi powiedzieć? Czy w ogóle jakieś słowa mają sens w takiej sytuacji? Ale na szczęście tak się nie stało.

Ja naprawdę nie oczekiwałam jakiś wielkich/mądrych słów… bo sama w wielu sytuacjach nie wiem co powiedzieć. Ja nadal chciałam po prostu rozmawiać. Czasem wypłakać się, wygadać. Czasem wysłuchać, a nawet pożartować, bo życie toczy się dalej… Mimo wszystko musi toczyć się dalej…

Na zawsze już pusty Jego grób. Jak wielką nadzieją jest nasz Bóg.(…) Śmierć pokonana, zwycięzcą On.”

Obecność

Ostatnio pewna osoba, która mnie ledwo co poznała, otworzyła się przede mną i podzieliła się swoja historią życia. Z jednej strony zaskoczyło mnie to.., z drugiej nie… Zapytałam: czemu akurat ze mną się tym dzieli? Stwierdziła, że sama do końca nie wie , ale tak poczuła…

Nie byłam zaskoczona odpowiedzią, ponieważ w ciągu mojego życia wysłuchałam wiele ludzkich historii i problemów. Często od obcych ludzi, którzy potem stwierdzali:

– Nie wiem co to jest, ale masz w sobie coś takiego, ze chciałam/chciałem się przed Tobą otworzyć, choć nawet Cię nie znam.

Zawsze próbowałam wtedy coś powiedzieć, doradzić, zrozumieć. Dobijała mnie jednak jedna rzecz… , im bardziej mi zależało na danej osobie, tym bardziej chciałam coś zrobić więcej, by pomóc, a nie mogłam nic. Potem nie raz jeszcze na koniec obrywałam i ten ktoś znikał…

W pewnym momencie miałam dosyć… Nikogo nie słuchałam, nikomu nie radziłam. Myślałam, że zakopałam to coś.

Myślę jednak teraz, że to nie tak. Po prostu dostałam coś od Boga i nie do końca to rozumiałam, przez co nie umiałam tego dobrze wykorzystywać… I wtedy przerastało mnie to.

Ostatnimi czasy zaczynam na nowo rozumieć. Czasem najbardziej chodzi o samą obecność. Niewiele…? Czasem to wszystko czego potrzebujemy i za czym tęsknimy.