Kończący sie 2017 rok , był dla mnie wyjątkowym. Mam wrażenie, że po latach kręcenia się w kółko lub stania w miejscu, zaczęłam iść do przodu. Otworzyłam się na Ducha Świętego. Spotkałam Jezusa i zaczęłam na nowo poznawać Boga . Dzień po dniu, „chwytając się” coraz bardziej Chrystusa, szłam za Nim. Pomagał mi przejść przez moją przeszłość , uzdrawiają moje serce. A to zmieniło mnie i moje życie, na lepsze.
Zapragnęłam zaufać Bogu ,tak do końca. Oddając Mu wszystkie aspekty mojego życia . Akceptować tego, czego kompletnie nie rozumiem i ufać, że będzie dobrze. Wygrałam wiele walk ze sobą samą. Przeszłam przez pustynię. Przetrwałam burzę. Wytrzymałam czas weryfikacji. Razem z Nim i dzięki Niemu , pozwoliłam, by mnie prowadził. Przekonałam się i zrozumiałam jak ważna jest prawda w życiu , codzienna modlitwa, regularna spowiedź i Eucharystia.
Podjęłam wiele ważnych , jednocześnie bardzo trudnych dla mnie decyzji. Z pewnych relacji musiałam zrezygnować, być może na zawsze. Uczyłam się przez ten rok, stawiać Boga na pierwszym miejscu, upominać i odpuszczać kiedy trzeba, być szczerą .
Zdaję sobie sprawę, że to wszystko, co przeżyłam przez ten rok („czas cukierkowy”, pustynię, burzę, czas weryfikacji) , będę przeżywać do końca życia . To dopiero początek , tej pięknej ,choć czasem bardzo trudnej i wymagającej drogi. Mam jednak najlepszego przewodnika, Jezusa i na Nim chcę budować moją przyszłość.