Czegoś innego

Parę lat temu robiłam rodzinie prezenty gwiazdkowe. Miałam wyliczony budżet. W pewnym momencie brakowało mi tylko jednego prezentu. W drogerii zobaczyłam jednak piękną, błyszczącą opaskę na włosy. „Zauroczyła” mnie. W dodatku to była ostatnia sztuka i chciałam bardzo ją kupić.

Nie miałam jednak dodatkowych pieniędzy, miałam tylko pieniądze na ten jeden prezent. Długo się nie zastanawiałam i kupiłam byle jaki podarunek, by mieć na tę opaskę…

Radość była chwilowa, a został zawód i niesmak, ponieważ okazało się, że to co wydawało mi się piękną opaską jest bransoletką na rękę, i na ręku już nie wyglądała tak fajnie jak w wyobraźni na mojej głowie, a poza tym ja bransoletek nie noszę, więc kasa w błoto…

Żałowałam, że poświęciłam kasę na prezent, by kupić coś co okazało się nie tym co myślałam że jest. A tak naprawdę najbardziej rozczarowałam się sobą bo zachowałam się nie fear.

I podobnie może być również w życiu. Zanim po coś sięgniemy, w coś wejdziemy lub poświecimy coś na rzecz czegoś innego, rozeznawajmy, obserwujmy, myślmy…

Znienawidzone

Życie jest pełne niewiadomych. Tak niewiele rzeczy jest pewnych i stałych… Czasem wszystko się plącze, wywraca, kiełbasi i czyni wszystko gorszym i takim bezsensu.

A czasem staje się cud i wszystko staje się lepsze i prostsze.

Jak tak czasem myślę nad tym co się dzieje na tym świecie i próbuję być otwarta i jakoś to tam zrozumieć, bynajmniej nie po to, by zmienić myślenie, tylko po to żeby to jakoś poukładać i ze względnym spokojem podchodzić do tego, to nie umiem…

Propozycje, warianty tego postępowego świata, dla mnie się nie kleją, nie przekonują mnie i w sumie napawają mnie smutkiem.

I ok – jestem konserwą. Katolem. Może ciemnogrodem, a przez to, że jestem niepełnosprawna, mogę czynić czyjeś życie ciężkim.

Lubię i cieszę się z tych momentów, gdzie jadę do kościoła i czekam na Mszę modląc się czasem w zupełnej ciszy. I myślę sobie wtedy, że Jezus przecież powiedział, że tak będzie, ale nie należy się tego bać, bo TY JESTEŚ i zawsze i koniec końców wszystko skończy się dobrze. To mnie napawa nadzieją i daje mi siłę, by trwać przy tym co znienawidzone przez ten świat…

Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.

Inna pora roku

Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, i to jeszcze nam jako tako idzie przełknąć, ale czasami i Bóg nam się wydaje niesprawiedliwy…

Jest w nas (wierzących) taki ból , rodzi się taki bunt gdy widzimy, że, mimo że żyjemy Ewangelią, dekalogiem, modlimy się, to mamy masę problemów, a Bóg wydaje się być nieczuły, a z kolei inni wierzący lub co ciekawsze ateista albo człowiek, który gardzi Bogiem, ma lajtowe życie…

Ogólnie stronię od odpowiedzi na takie pytania, bo uważam że to jest wielka tajemnica Boska. Zdaję sobie też sprawę, że my patrzymy bardzo po ludzku i mamy o wiele mniejszą perspektywę niż Bóg.

Jednak wiem na pewno, że Bóg kocha każdego tak samo i chce dobra dla każdego, i muszę o tym pamiętać w tych chwilach kiedy wydaje mi się inaczej.

Dla mnie jest to też przestrzeń do ćwiczenia zaufania, cierpliwości i wierności Jemu.

On bowiem sprawia, że jego słońce wschodzi nad złymi i nad dobrymi i deszcz zsyła na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Więc co za różnica czy idę za Bogiem czy nie?

Piąta rano w lato i piąta rano w zimę to ta sama godzina tylko po prostu inna pora roku. Jednak mi dużo lepiej wstaje się o piątej rano w lato, nawet jeżeli wybitnie mało spałam.

Jaki Jest

Jakiś czas temu spotkałam 20-letnią dziewczynę, która z wypiekami na twarzy opowiadała o swoim nadchodzącym wyjeździe. Nawet nie chodziło o miejsce, w które jedzie, ale o to, że pierwszy raz w życiu będzie jechała pociągiem…

Przypomniałam sobie jakie to dla mnie było fascynujące gdy byłam małą dziewczynką i jeździliśmy do Kwidzyna do dziadków właśnie koleją i atrakcją tych „wielkich wypraw” była przerwa na frytki w Malborku. Niby takie zwykłe „coś” a jednak cieszyło…

I wiecie co? Nie wyrosłam z tego. Nadal lubię podróże pociągami, chociaż nie jest to najwygodniejszy transport, zwłaszcza dla osoby niepełnosprawnej.

Tak samo jest z Bogiem… Nie trzeba wielkich, cudów, znaków, by go dostrzegać, poznać, zafascynować się tym JAKI JEST.

Jest wielki, ale można go znaleźć w małych, codziennych, zwykłych sytuacjach…