Zaczęłam pielgrzymować wraz z mamą 2003 roku miałam 14 lat. Wyruszyłyśmy wtedy, by podziękować Bogu i Matce Boskiej za cud ,który się zdarzył w naszym życiu. Dla mnie osobiście ten czas, był początkiem świadomego poznawania Boga i wiary. Później pielgrzymowałam, dzięki dobrej woli dziewczyn, które mi pomagały.
Jednak zeszłoroczna pielgrzymka, XXII w moim życiu, pod wieloma względami była jakby pierwsza . Z perspektywy czasu widzę , że przede wszystkim pierwszy raz skupiłam się, tak świadomie na tym czasie. Zostawiłam codzienność w domu. Telefon służył mi jako zegarek i budzik. Ważni byli dla mnie ludzie, którzy otaczali mnie w „realu” .
Do przeżycia tych dwóch tygodni tak , a nie jak zwykle, „zmusił” mnie kryzys towarzyski. W tamtym momencie, była to dla mnie forma „ucieczki”. Jednak Pan Bóg wie co robi i tylko On potrafi wyciągnąć z każdej sytuacji dobro.
Doszłam ostatnio do wniosku, że moje nawrócenie to owoc pielgrzymek, a szczególnie zeszłorocznej. Bo to tam ,na szlaku naprawdę poczułam, że Bóg istnieje. W moim sercu jest pragnienie ,by znów wyruszyć na pielgrzymkę. Przede wszystkim, żeby podziękować, za te pół roku i te wszystkie lata , które prowadziły mnie do tego czasu.
Pielgrzymka dla mnie to czas trudny, ale wspaniały. To życie w pigułce. Mogę przeżyć wszystkie możliwe emocje od śmiechu do płaczu. Zrzucić maski ( w przenośni i dosłownie) .Stanąć w prawdzie. Zobaczyć jaka jestem . „ Zostawić” ten świat na dwa tygodnie .To czas dla Boga i drugiego człowieka.