Druga

Podzielę sìę refleksją na temat mówienia świadectwa. Miałam kiedyś z tym duży problem.

Słuchając różnych świadectw myślałam sobie:

– Co ja mogę powiedzieć innym ? Nigdy nie byłam ateistką, zawsze chodziłam do Kościoła… Nie piję , nie ćpam itp.

Po za tym nie nadaję się do tego , by wychodzić na środek i mówić.  Nie jestem taka nawiedzona jak niektórzy mówiący świadectwa…

Ponad dwa lata temu przeżyłam nawrócenie chociaż byłam praktykującą katoliczką. Nie było , więc ono „spektakularne” , na zewnątrz się wiele nie zmieniło , ale to ja zaczęłam się zmieniać.

Spotkam żywego Boga, może tak naprawdę pierwszy raz w życiu.

Teraz już wiem, że jak się spotyka żywego Boga to mam się ogromną potrzebę mówienia o tym. To staję się takie normalne i naturalne… Znalazłam też ( a raczej Bóg pomógł mi ) znaleźć mi sposób świadczenia o tym. Dlatego zaczęłam pisać bloga na deonie.  Tak „narodziła się ” Druga.

P. S W sobotę ( 24 listopada) w jednej chwili znów zmieniła się moja rzeczywistość… Jarek ( mąż mojej mamy) zginął w tragicznym wypadku … Nie rozumiem czemu akurat teraz? Nie pojmuję tego… No cóż, ale nawet w takich okolicznościach , nie umiem nawet pomyśleć, że Boga nie ma … To wielka łaska dla mnie. Mam Boga. Uczył mnie przez ostatnie lata akceptować tego czego kompletnie nie rozumiem i ufać, że jest w tym sens … Będę dalej pisać i świadczyć o Bożej miłości, bo wìerzę , że to prawda . Bóg jest dobry. Jarku do zobaczenia w niebie ♡

Jak bumerang.

Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” W ostatnim czasie te zdanie wraca do mnie jak bumerang .

Kojarzę te słowa z takimi momentami w moim życiu, gdzie wydawało mi się , że gorzej być nie może . Wtedy raczej nie miałam siły krzyczeć… , ale w myślach wołałam Boga. Odbijałam się od dna i żyłam dalej .

Na wczorajszej Mszy Świętej  słuchając Ewangelii ,usłyszałam pytanie:

– Co chcesz, abym ci uczynił?

Przypomniałam sobie rozmowę sprzed lat, w której pewien ksiądz zapytał mnie:

Co chcesz żeby On Ci uczynił ?

Nie pamiętam swojej odpowiedzi… Uświadomiło mi to, że przez lata prosiłam o różne rzeczy, bo niby wiedziałam czego chcę.

Wczoraj odnalazłam prawdziwą odpowiedź na te pytanie sprzed lat:

– Chce, żeby Pan spawił , abym przejrzała…

Nie prosiłam o to wprost, bo nie wiedziałam , że przede wszystkim tego potrzebuje, ale Bóg ponad dwa lata temu sprawił, że przejrzałam. Zaczęłam widzieć prawdę i iść za Nią.

Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»
Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się przybliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?»On odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał».Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga”

„Przypadek”

Przypadek- dla wierzących to świeckie imię Ducha Świętego lub moment, w którym Pan Bóg chce być incognito.

Pamiętam wiele takich „przypadków” w swoi życiu , ale skupię się teraz na jednym wydarzeniu, które miało miejsce parę dni temu. „ Przypadkiem” stałam się świadkiem natychmiastowej i bardzo konkretnej pomocy Bożej w pewnej technicznej sprawie.

Kilka dni temu znajoma pani Dorota odwoziła mnie z pogrzebu bliskiego nam księdza . Zaraz po pogrzebie miały być przewiezione ze szkół instalacje. (Nasza tegoroczna promocja, listopadowych rekolekcji dla młodzieży.) Pojawił się jednak problem … Okazało się, że nie było umówionego wcześniej transportu.

Pani Dorota westchnęła i powiedziała :

– … Jezu ogarnij transport, bo ja nie ma siły myśleć… Jezu ogarnij to, bo mi się naprawdę nie chce…

Widząc co się dzieje pomyślałam :- Boże co tu zrobić? Pomóż…

Za chwilę przed nami „ pojawiła się” biała ciężarówka z napisem : Usługi Transportowe Elbląg i numer telefonu . Bałam się, że nie zdążę wbić cyfr w telefon, ale chyba włączyło się czerwone światło, bo na chwilę stanęłyśmy. Dostałam więcej czasu i zdążyłam. Wykręciłam numer po czym przekazałam telefon Pani Dorocie. Okazało się, że pan jadący tą ciężarówką, może pomóc.

Byłam pod wielkim wrażeniem tego co zobaczyłam. Stwierdziłam, że to za dużo „przypadków” jak na jeden moment. Kolejny raz przekonałam, że Bóg naprawdę słucha. Warto do Niego mówić i z Nim rozmawiać ;).

Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko” Albert Einstein

Coś mnie gryzło.

W poniedziałek trafiło do mnie zdanie : Ewangelizuj cały czas, a jeśli musisz używaj nawet słów…

Pamiętam lata temu, miałam taki czas, że byłam rozczarowana znajomymi z Kościoła. Ich zachowaniem, ale i tak naprawdę gdzieś w głębi duszy także i swoim…Dlaczego ? Żyliśmy/ żyłam „ podwójnym życiem”.

Chodziliśmy na wspólnoty, dawaliśmy świadectwa o tym jak Bóg działa w naszym życiu. Świadczyliśmy o Jego miłości . Wszystko się zgadza… tylko, że za drzwiami kościoła czy plebanii byliśmy często anty świadectwem dla innych ludzi oraz dla siebie nawzajem… Tłumaczenie, że jesteśmy słabi i grzeszni, dlatego jest jak jest, nie do końca mnie przekonywało.

Mimo , ze coś mnie gryzło w tym wszystkim, bałam się radykalnych decyzji. Bałam się nazywać rzeczy po imieniu. Bałam się kolejnego odrzucenia… Myślałam, że zostanę całkiem sama . A Bóg? Owszem jest dla mnie ważny, ale musi to zrozumieć… Dlatego często nie żyłam Ewangelią. Nawet nie starałam się o to.

Ale w tamtym czasie zrozumiałam ludzi poszukujących Boga lub w jakiś mocnym kryzysie wiary. Zrozumiałam ich zniechęcenie do Kościoła, do Boga.

Sama, bym się wielokrotnie zniechęciła, gdybym najpierw nie doświadczyła dobra i piękna, które z Niego płynie. Fundamenty, które zostały we mnie zbudowane (. a teraz wzmocnione) pomogły i pomagają mi takie momenty przetrwać.

Dziękuję Bogu , że stawiał mi na drodze takich ludzi, którzy pomagali mi te fundamenty zbudować.

Przez ostatnie dwa lata zrozumiałam, ze takie „podwójne życie” jest jedną z najgorszych dróg… Zarówno dla nas samych jak i ludzi z naszego otoczenia. Dlatego staram się , by przede wszystkim moje życie było świadectwem tego w co wierze, o czym mówię i piszę .

I tego również Wam życzę 🙂

– Tak.

Życie to opowieść , która ma swój początek i koniec. Wierze ,że jest to tzw. zakończenie otwarte…

Śmierć dla wielu to koniec wszystkiego. Ale my chrześcijanie wierzymy i mamy nadzieję, że to początek wieczności… Ci którzy umarli poznali już prawdę…

Odwiedziliśmy ostatnio grób moich dziadków w Kwidzynie. Siedząc przy nagrobku , zamknęłam na chwilę oczy i zadałam dziadkowi pytanie:

-I co dziadku zdziwiłeś się pewnie?

Skąd takie pytanie ? Czym miał się zdziwić?

Mój dziadek był ateistą , ale jak to mówię takim „prawdziwym ateistą” Co przez to rozumiem? Nie wierzył w Boga, nie chodził do Kościoła. Nie krytykował, nie chwalił, ale szanował Kościół, księży oraz wiarę innych ludzi.

Wierzę , że mimo swojej niewiary za życia jest w niebie. Jak wspominałam bardzo mnie kochał. Mamy niesamowitą więź do tej pory. Choć od 16 lat nie żyje, to nadal czuję jego miłość i akceptację. Mam takie przekonanie również dlatego, ze pól roku po jego śmierci, nasze życie zaczęło się zmieniać na lepsze, o czym już pisałam.

Biorąc to wszystko pod uwagę czuję, że jego odpowiedź brzmi :

– Tak Asiu 🙂 Wciąż jestem …:)

Jutro zbudzisz dzień. Jutro ja twój cień . Będę wszędzie, wszędzie będę,
nawet, gdy mnie już nie będzie.”