„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” W ostatnim czasie te zdanie wraca do mnie jak bumerang .
Kojarzę te słowa z takimi momentami w moim życiu, gdzie wydawało mi się , że gorzej być nie może . Wtedy raczej nie miałam siły krzyczeć… , ale w myślach wołałam Boga. Odbijałam się od dna i żyłam dalej .
Na wczorajszej Mszy Świętej słuchając Ewangelii ,usłyszałam pytanie:
– Co chcesz, abym ci uczynił?
Przypomniałam sobie rozmowę sprzed lat, w której pewien ksiądz zapytał mnie:
– Co chcesz żeby On Ci uczynił ?
Nie pamiętam swojej odpowiedzi… Uświadomiło mi to, że przez lata prosiłam o różne rzeczy, bo niby wiedziałam czego chcę.
Wczoraj odnalazłam prawdziwą odpowiedź na te pytanie sprzed lat:
– Chce, żeby Pan spawił , abym przejrzała…
Nie prosiłam o to wprost, bo nie wiedziałam , że przede wszystkim tego potrzebuje, ale Bóg ponad dwa lata temu sprawił, że przejrzałam. Zaczęłam widzieć prawdę i iść za Nią.
„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»
Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się przybliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?»On odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał».Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga”