Jestem kobietą poturbowaną przez życie-po prostu – jak nie jeden człowiek- wiele przeżyłam.
Brak ojca , choroby mamy , moja niepełnosprawność, liczne odrzucenia , śmierć Jarka itp. – to wszystko zostawiło jakiś ( większy lub mniejszy )ślad we mnie.
Już od dawna nie jestem dzieckiem , więc zdaję sobie sprawę, że posiadam narzędzia psychologiczne i duchowe , by te ” traumy” nie zamieniły mnie w złego człowieka .
Ani nie tłumaczyły: mojego każdego świństwa , złej decyzji lub każdej krzywdy , którą wyrządzam drugiemu człowiekowi.
Bo czy wszystko można tłumaczyć ciężkim życiem, chorobą czy jakimś deficytem z dzieciństwa?