Szlak

Uczestniczyłam w 17 Elbląskich Pieszych  Pielgrzymkach na Jasną Górę.  To dopiero  trzeci rok jak nie ma mnie  na szlaku.

Nie wiem  czy to zamknięty rozdział czy tylko przerwa.

Gdzieś  jeszcze jakaś chęć jest, ale póki co nie mam siły , szukać osób do pomocy  , uczyć pomagania mi itp.

Byłam zawsze wdzięczna osobom , które  mi pomagały, choć często okazywało się,  że był to dla nich problem , o czym dowiadywałam się po czasie od osób trzecich

Z perpektywy czasu widzę ile incjatywy i zaangażowania mnie  kosztowało. Jarek bardzo to we mnie cenił.

Jedni traktowali mnie jak problem, drudzy jak ” błogosławieństwo”. Niewątpliwie  do tych drugich należał    Ksiądz  z Osiedla.  

Chociaż pozytywnie zakręcony z niego Ksiądz –  to podczas pielgrzymowania z nim czułam się bezpiecznie.

Własnym przykładem pokazywał innych pielgrzymom , że pomaganie mi może być fajne.

Mam nadzieję,  że jeszcze  spotkamy się  na wspólnym szlaku.

Posypie

Gdybym miała pokazać koniec świata- to bym pokazazała oczy mojego psa , gdy z Mamą wychodzimy z domu , a on zostaje.

Kto ma lub miał psa , myślę że wie o czym pisze.

W krajach , miastach zniczonych przez wojny ludzie starają  się odnaleźć  w nowej rzeczywistością i żyć dalej , normalnie.

Ale nim się wszystko  obuduję to trwa latami . Mało kto oczekuje  , że w rok , dwa będzie  wszystko  ok .

Myślę  , że z psychiką jak się posypie jest podobnie. Z tą różnicą , że proces odbudowy/ zmiany  jest  – tak jak ostatnio  pisałam- niewidoczny dla otoczenia, które  oczekuje,  że szybko  będzie  z nami ok.

Oczywiście  kierująć się dobrymi intencjami, ale czasami  inaczej wychodzi

Gro

Wiem , że gro moich rówieśniczek ma już dawno swoje rodziny. Swoich mężów,  dzieci,  kariery zawodowe itp.

Wiem , że są niepełnosprawni, którzy  w tych dziedzinach  nie odstają od ludzi zdrowych. I świetnie sobie radzą.

Ja nie mam jakiś wybitnych osiągnięć  życiowych . Nie mam męża , ani dzieciani widoków na to.

Jednak przez lata uczyłam się  tego , że nie warto porównywać się z życiem innych

Przez ostatnie 6 lat życie dało mi bardzo dużo trudnych lekcji. Staram się z nich wynieść  wartość  , poukładać to wszystko.

Chociaż dało mi to wszystko w kość.

Chcę , żeby było coraz lepiej  ze mną i robię co mogę ,by tak było . Ale niczego nie przyspieszę .

Proces zdrowienia to żmudna praca czasem niewidoczna dla otoczenia

 

Uczy

Czas leczy rany – mnie bardziej  uczy funkcjować  z pewnymi stratami,  czy wyrwami w sercu.  Poukładać się ze śmiercią  ,oswoić się- na tyle  ile się da.

Wracające wspomnienia śmierci  Jarka , śmierci  naszych piesków : Sary czy Dyzia oraz momenty ,kiedy moja Mama  , była już po drugiej  stronie – prawdopodobniej  zawsze będę  budzić we mnie smutek i płacz.

Przy okazjach jednak rozpoznaje  w sobie element zazdrości , że Jarek i nasze psiaki mają już swoją śmierć za sobą , że są w lepszym świecie.

Ten świat  wydaję się coraz mniej przyjazny…

Przegięcie

Ja wiem  i rozumiem,  że można mieć o kimś złe zdanie , można kogoś nie lubić. Co za tym idzie  nie czuć „wyrwy” po jego śmierci . Nie rozpaczać , ale takiego  typu grafiki to dla mnie przegięcie.

  1. Na górzę śp. Jerzy Stuhr  mówi:  Wstydzę się mówić po polsku. Na dole uśmiechnięty Bóg mówi : Pyk . Rak krtani.

    Czyli co Bóg kara rakiem ? Czyli co moją Mamę też ukarał ?

    Bóg, w którego ja wierzę tak nie działa. I to są jego kompetencje , by sądzić życie  danego człowieka. 

    Trudno to pojąć ,   ale  tak samo kocha mnie jak i jakiegoś  zbrodniarza.  Tak brzydzi się zbrodnią , ale w tym zbrodniarzu widzi człowieka  , którego  pragnie zbawić.

    Jezu jak to dobrze , że to nie my decydujemy gdzie inni ludzie trafiają  po śmierci. 

Obficie

Kiedyś  jak spotykałam kogoś znajomego na mieście przypadkiem, pierwsza się witałam  i nawet zagadywałam . Potem nie raz kończyło się  to zaproszeniem na imprezę.

Teraz mam trudności  ze spotykaniem ludzi   nie chcę  rzucać się w oczy…. Pytanie : co tam słychać ? – jest trudne , bo co mam na szybko powiedzieć  , od którego  momentu?

Przez te 6 lat moje życie obfituje w zmiany i doświadczenia , które nie każdy  rozumie

To taka samotna podróży,  w której mało  kto chce mi towarzyszyć.

Zapomniana

Bardzo  dużo  ludzi przewinęło się przez moje życie .  Starałam  się dbać o relacje ,które miałam na różne sposoby. 

Często  te relacje kończyły się nagle bez jakiejkolwiek  rozmowy  lub z przekazem , że to ze mną  jest  coś nie tak.

Czas weryfikacji  zaczął z rok przed śmiercią  Jarka.

Weryfikacji  -ile było w tych dużych , miłych słowach itp.- prawdy.  Przestałam  pierwsza inicjować kontakt i okazało się,  że nie wielu się o mnie ” upominało „

Po śmierci  Jarka  weryfikacja trwała przez te 6 lat   przez większość koleżeństwa  zostałam ” zapomniana” .

Od czasu do czasu  dochodziły do mnie słuchy , że to ja dziwnie się zachowuje , że mam ze sobą problem , stałam się chamska.

Nieliczni chcą , więc wiedzą co u mnie słychać  i co się ze mną dzieje.  Znają drogę do mnie, chociaż nie jestem  już taka jak byłam i czuję  , że na te chwile  mam niewiele do zaoferowania. 

Powolutku

  1. Zabawne , że jak teraz  patrzę  na zdjęcia  z dalekiej przeszłościtego  – to oczywiście  widzę siebie,  ale jednocześnie  odnoszę wrażenie, jakby  patrzyła na zupełnie  inną  dziewczynę.

     Mając 23 lata, byłam na drodze  do samoakceptacji tego , że wyglądam jak wyglądam, chociaż  kilogramy nie były dla mnie problemem.

    Przybyło mi lat i przybyło mi wyraźnie kilogramów  , ale też wiele doświadczeń , które mnie bezpowrotnie zmieniły i muszę to zaakceptować

    Kim teraz jestem? Powolutku  próbuję  to odkryć.