Mimo wszystko

Przez lata obserwowałam ludzi rozmodlonych, którzy wznosili ręce, wielbili Boga, z boku to nawet wyglądało jakby byli na jakimś haju. Trochę mnie to zadziwiało, trochę śmieszyło, a trochę budziło zazdrość, że ja tak nie umiem.

I choć odkryłam na nowo modlitwę jako rozmowę z żywym Bogiem lub po prostu trwanie przy Nim, i mam charyzmat modlitwy, to doświadczam niewiele takich „ekscytujących” momentów na „różowej chmurce”.

Przez ostatni czas bardzo tęskniłam za czasem, gdy budowałam na nowo relację z Jezusem i poznawałam siebie: w ciszy. Odkryłam wartość ciszy. Bałam się, że „zgubię” to, do czego doszłam przez te trzy lata. Miałam duże trudności z modlitwą.

Zwątpiłam, że Bóg słucha. Dlatego, że miałam wrażenie, że większość rzeczy, o które proszę, na których naprawdę mi zależy, są, albo i tak okażą się, niezgodne z Jego wolą. Nie wiedziałam o co mogę prosić i jak z Nim rozmawiać. Najbardziej odczuwałam to na pielgrzymce. Powtarzałam: Jezu, pomóż mi się na nowo odnaleźć, pozwól mi siebie odnaleźć…

W takim trudnym czasie chyba to staje się najważniejsze: starać się nie przestawać rozmawiać, próbować mimo wszystko „ratować”…

Chyba to daje doświadczenie żywego Boga, że chociażby się waliło i paliło i bardzo bolało, zgubiło się sens, to i tak ciężko zapomnieć i „zrezygnować”, bo czuje się tęsknotę jak za bliską osobą.

„(…) Wiara to też umiejętność bycia wiernym temu, co raz uznaliśmy za prawdziwe – niezależnie od naszego bieżącego nastroju lub uczuć.”
– C. S. Lewis

Czynnik ludzki

„Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego” – słowa pełne pokory, ufności i wiary. „ TAK”, które zapisało się w historii świata i zbawienia.

Po ludzku sytuacja trudna do przeskoczenia. Do młodej dziewczyny, która ma swoje życie, przychodzi Anioł i mówi, że urodzi ona dziecko Boga, mimo, że z nikim nie współżyła. I jeszcze w tym wszystkim Józef po interwencji anioła przez sen postanawia zostać z Maryją, być z nią i ją wspierać. Nie da się tego do końca pojąć, trzeba wiary.

Jak wiemy mimo, że wszystko działo się z woli Bożej i według jego planu, nie było łatwo. Ucieczka przed Herodem przez pustynię, brak miejsca w gospodach, poród w szopie, zniknięcie na trzy dni nastoletniego Jezusa, no i… Droga Krzyżowa i śmierć syna….

Poza tym Jezusa ukrzyżowali gdy miał 33 lata. Jego działalność na ziemi to ostatnie 3 lata. Możliwe, że przez 30 lat było mało przejawów Jego Boskości… Pewnie prowadzili po prostu normalne życie….

Czy Maryja mimo zwiastowania i swojego „Tak” wszystko rozumiała, nie bała się, nie wątpiła? Nie wiem, ale przecież mimo wszystko była nadal tylko człowiekiem….na pewno była wierna Bogu i swojemu „tak”.

Mało do kogo przychodzi Anioł: z woli Bożej będzie tak…. Ale są sytuacje w życiu, że mamy jakieś przekonanie, trudne do wytłumaczenia i nazwania, i mimo , że nie raz się wszystko plącze i nasz czynnik ludzki „każe” nam się poddać. Czasami nawet byśmy się chcieli tego pozbyć… To i tak tego nie robimy, choć nie wiemy do końca dokąd nas to zaprowadzi.

„To, co Ewa straciła przez niewierność, Maryja odzyskała przez wiarę”

Zgoła inaczej

Bo o co chodzi z tym nawróceniem? Oddasz życie Jezusowi i wszystko się ułoży? Od tej pory będziesz zawsze blisko Boga? Możliwe, ale może być tez zgoła inaczej. Może się okazać, że wiele spraw zacznie się walić. A na większość próśb albo usłyszysz „Nie” albo nic nie usłyszysz.

A co ze słowami? „Proście, a będzie wam dane”. Faktycznie jedni prosząc o uzdrowienie z poważnych chorób doświadczają cudu i żyją dalej, ale bywa też tak ( i to często), że ludzie umierają…

Zdarzyło mi się usłyszeć, że nie doświadczyłam czegoś, bo jestem mało otwarta na Ducha Świętego. To chyba nie tak… Jezus nie jest czarodziejem, choć może wszystko.

Dlatego oddanie życia Jezusowi „nie gwarantuje” życia bez problemów, dramatów i tragedii. Doświadczenie żywego Boga nie oznacza, że zawsze będzie się czuć Jego bliskość i bez żadnego „ale” przyjmować Jego wolę. Nawet jak się wierzy, ciężko w pewnych doświadczeniach się odnaleźć.

Usłyszałam jakiś czas temu: – Cieszę się, Asia, że doświadczasz Boga i mnie tym ubogacasz, ale ja jeszcze tak się nie nawróciłem. To tak nie działa.

Bliscy sobie ludzi będący ze sobą w relacji są raz blisko, raz daleko… Raz się rozumieją bez słów, raz jedno drugiego nie poznaje. Często sobie wtedy odpuszczamy. Tak jest też z wiarą i Bogiem, z tą różnicą , że Bóg nie odpuszcza, nie odchodzi… Trzeba trwać, mimo wszystko.

Ciężko jest być Drugą, ale co innego jest „nawet powkurzać się na Boga, a Go porzucić”.

Utrzymać równowagę

Trudno mi było ostatnio cokolwiek napisać. Przekonuje się , ( po raz kolejny), że najcięższe jest zmaganie się z sama sobą. O to by nie zapomnieć kim jestem i kim jest Bóg .

Życie to ciągłe wybory i decyzje , a do  tego życie  jest  tak kruche. Nie lada wyzwaniem jest iść konsekwencje drogą, którą idę , choć „trzęsie się ziemia”.

Uciekać czy zostać mimo wszystko? Trudno na takiej drodze utrzymać równowagę , gdy się czujesz słaba. Świat jest jaki jest…

Często prosiłam Jezusa żeby trzymał mnie za rękę. Przyznam szczerze trudno utrzymać teraz Jego rękę, ale nie chcę jej puścić …

W moje serce wkradło się zwątpienie , co do tego co budowałam przez te trzy lata.

Czy prawda jest gwarantem trwałości? Mam wiele pytań, które stawiam , ale staram się trwać…

” Maryjo weź mnie za rękę poprowadzi do swego Syna. Przycisnij mnie do Krzyża niech spłynie krew i mnie oczyści”