„Pomagać czy nie pomagać ? ” – zapytał mnie proboszcz- wprowadzając do kaplicy.
Mój śp. dziadek kochał mnie z moimi ograniczeniami i nic nie chciał we mnie zmieniać.
Moja mama wychowywała mnie w ” realiźmie ” tak to nazywam. Rozumiem przez to , to że ani nie dramatyzowała z powodu mojej choroby, ani nie udawała , że ten wózek to nic takiego, ale nauczyła mnie samodzielności na tyle, na ile pozwalał mój stan oraz proszenia i przyjmowania pomocy . Co w moim życiu jak myślę każdego człowieka jest ważną umiejętnością.
Miałam też zawsze dystans do swojej choroby . Nie miałam i nie mam problemu z tym moi rówieśnicy mowili do np. swoich rodziców, że ” idą do chorej Asi ” .
Po prostu było pieć dziewczyn no podwórku o tym samym imieniu i ja się tym akurat „wyróżniam” . To wszystko czyniło moje życie takim normalnym …
Wybaczcie, nie będę poprawna politycznie. Wiem , że powinnam napisać , że jestem osobą z niepełnosprawnościami, ale ja jestem osobą niepełnosprawną. Nie widzę nic złego w tym , że wiele osób tytułuje mnie: ” Asi na wózku ” ,” ta niepełnosprawna dziewczyna” . NIkt tu nie ma nic złego na myśli…., a nawet jeśli ma to stwierdza fakt…
Nie obrażają mnie też dowcipy o niepłosprawnych czy też wiele innych zochowań , które teraz uważane są za nietaktowne. Dla mnie były i są normalne np . ktoś wysoki kuca przy mnie , żeby było łatwiej nam romawiać.
Mam też świadomość , że jestem niepełnosprawna , więc nie wszystko jest dla mnie np. bieganie. Nie każdy zawód byłby dla mnie .Nawet gdybym była zdrowa.
Czy to mnie wyklucza/ dyskrymyniuje ?
No nie. Przynajmniej ja tak tego nie odczuwam ….
Po prostu każdy ma inne powołanie, predyspozycje i talenty…
Moje wątpliwości budzi wiele rzeczy , które są uważane za zmiany na lepsze, w słownictwie czy zachowaniach ludzkich. Ich celem jest sprawić , żebym czuła się jak pełnowartościowy i normalny człowiek .
Dlaczego ? Uważam, że pewne procesy człowiek musi przejść sam i znaleźć pewne rzeczy w sobie bez względu na okoliczności wewnętrzne i ludzkie zachowania.
Po drugie osoby , ktore mnie widzą czy poznają często się stresują , ale nie samym faktem , że jeżdzę na wózku tylko tym , że w telewizji słyszeli , jak nie powinni się zachowywać i się głubią …..
Jak dla mnie ,to mija się z celem i jest w tym pewien absurd …..
Ja się z tym nie utożsamiam i już wolę jak ludzie zapominają przy mnie o tej ” poprawności politycznej” i zachowują się tak jak czują….