Wisienka na torcie

Ostatnio  zastanawiam  sie nad zazdrością… Może  zatruć człowieka od środka, sprawić , że  stajemy  sie ślepi….

Wiele razy usłyszałam , że mam lepiej.
Nauczyciele w liceum , (by mnie wesprzeć)  po operacjach i kilkutygodniowych nieobecnościach w szkole, wymagali „tylko” ode mnie zaliczenia  większych prac klasowych i sprawdzianów.  I tak ledwo zdalam  jednego  roku. Usłyszałam : -też byśmy tak chcieli.

Innym  razem słyszałam , że wykorzystuję swój wózek ,by zyskać jakieś przywileje. Co Ty   wiesz o życiu. Niekażdy ma tak dobrze- kwitowali.

A „wisienką na torcie” było/ jest to , że znalazły się osoby , które sugerowały , że  tak w sumie  zyskałyśmy ( razem z mamą)  na śmierci Jarka ….

Nie jestem  wolna od zazdrości.  Ale generalnie, naprawdę życzę  ludziom dobrze. Bo czemu mam życzyć źle ?  Bo mają lepiej, a ja gorzej ?

Trzeba  się jednak czasem  zastanowić czy naprawdę  jest czego zazdrościć?  Bywa bowiem  tak , że  za tym  czego zazdrościmy  , kryje się coś czego wcale nie chcelibyśmy doświadczyć….

Stacja III

Są takie stany ( niestety  przez wielu wyśmiewane lub bagatelizowane) , że każda nawet najmniejsza czynność np. wstanie z łóżka to wyzwanie nie dlatego  , że się nie chce lub jest się w gorączce.

Nie-  dlatego, że po prostu życie  czasem mocno boli. Walka samej ze sobą ,żeby jednak nie dać się tej „ciemności”  i utrzymać się na powiechrzni normalnosci ,mimo że okoliczności  nie sprzyjają to chyba najtrudniejsze walki , które przychodzi mi toczyć.

Nikogo nie jestem w stanie zmienić i nie chcę tego robić .Nawet jeżeli  zachowania ludzi względem  mnie-  ranią -to nic z tym nie zrobię.

Każdy  ma swoją ” prawdę ” , przez którą czasem ciężko  się  przebić.

Cała moja nadzieja w Bogu .Nawet jeżeli  ludzie- mają swoją  opowieść  o mnie- to  tylko On zna prawdę.

Upadam pod ciężarem krzyża, ale tak jak Jezus staram się  „przytulać” go do siebie i z Jego pomocą iść  dalej….