Woda

To kiedy milczeć, a kiedy powiedzieć? Czasem jedyne co mamy to słowa… TYLKO czy AŻ słowa – to zależy od nas . Czasami dochodzimy do ściany. Spotykamy się z niezrozumieniem lub odrzuceniem… Przestajemy rozmawiać. Pozostaje milczenie. Dzień, tydzień, miesiąc, rok, całe lata…

Wszystko co zostało wcześniej powiedziane, wydaje się bez sensu i takie bez znaczenia.

Pan Bóg w swojej mądrość pokazał mi, że to nie do końca zawsze tak jest…

Gdy było ze mną źle psychicznie i duchowo, bo po raz kolejny świat, który zbudowałam zawalił się, Mama przesłała mi piosenkę.. Przesłuchałam, stwierdziłam że ładna i tyle…

Ostatnio przypomniałam sobie tamten moment i tę piosenkę:

Ref: „Pozwól mi utonąć. Pozwól mi żałować. Póki jestem sobą, niech mnie weźmie woda.
Ja się znów urodzę i na stałe wrócę. Podziękuję wodzie. Życia się nauczę.”

Słowa tej piosenki były dla mnie jak „ proroctwo”, które dzisiaj rozumiem. Dokładnie to się zadziało w moim życiu…

Byłam bezsilna i się poddałam. Żałowałam tego co powiedziałam i nie powiedziałam. Tego co zrobiłam i tego czego nie zrobiłam. Szans, z których nie skorzystałam. Momentów, gdzie nie umiałam odpuścić lub nie umiałam zawalczyć.

Rodziłam się na nowo i uczyłam się życia. Wróciłam… Dziękuje, że Pozwoliłeś mi utonąć, by teraz prowadzić mnie po wodzie…

Paplanina…

Czasy ostatecznie są bliżej, niż dalej…- ta refleksja powraca do mnie, gdy z niedowierzaniem obserwuję, co się dzieje na tym świecie. Do czego jesteśmy zdolni… Jak potrafimy krzywdzić siebie nawzajem… Jak tam można ? -pytamy . Zastanawiamy się – Gdzie jest Bóg?

Może warto zapytać o coś innego: co ja robię ? Mamy prawo reagować i komentować, ale czy zawsze pownniśmy to robić… Czy nie lepiej czasem pomilczeć i zastanowić się… Poza tym często nie mamy kompetencji i wiedzy , by na dany temat się wypowiadać, więc po co się nakręcać ….?

Ostatnie dni utwierdziły mnie , w decyzji o tym, by trzymać się z dala od polityki… Nigdy nie znałam się na polityce i nie chce jej poznawać . Co za tym idzie nie wypowiadam się na ten temat. Jestem ignorantką ? Może i tak , ale trudno…

Codziennie ktoś ginie.. . Ktoś kogoś traci i czyjść świat się bezpowrotnie zmienia. … Trzeba to przetrwać i dalej żyć… Uszanujmy to , bez zbędnej paplaniny…

Starajmy się korzystać w mądry sposób z danego nam czasu… Naprawdę szkoda go na obrzucanie się nawzajem błotem….

Patrzysz z krzyża na cały ten marny świat, powiedz skąd, skąd, skąd siłę jeszcze masz? By wołać „Ojcze przebacz im , bo nie wiedzą co czynią”.

Abstrakcja.

2018 rok, skończył się dla mnie, życiowym szokiem, ale gdybym się tylko na tym skupiła , byłabym ślepa i niesprawiedliwa.

Kolejny rok współpracy z łaską Bożą ,przyniósł wspaniałe owoce. Ostatni miesiąc to  dla mnie rekolekcje , przez które Bóg mnie pytał :Czy  nadal we mnie  wierzysz ? Czy nadal mnie kochasz?

Jednocześnie bardzo wyraźnie pokazał mi , że mnie naprawdę słucha .Tyle moich (bardzo konkretnych) modlitw wysłuchał… Próśb z kategorii cudów .I zawsze słuchał, nawet wtedy, kiedy nie traktowałam swojej wiary zbyt poważnie…

Dotarło to do mnie, gdy w drodze powrotnej z Madrytu (gdzie odbywało się Taizé) zatrzymaliśmy się na parę godzin postoju , w Paryżu. Gdy staliśmy przed Katedrą Notre-Dame, coś sobie przypomniałam.

Jakieś 6 lat temu, oglądałam sobie w domu „Dzwonnika z Notre-Dame” i westchnęłam :

-Boże jak ja bym chciała kiedyś zobaczyć Paryż…

W tamtym momencie, było to dla mnie bardzo abstrakcyjne pragnienie . Nie wierzyłam, że to możliwe.

Bóg nie jest abstrakcją. Jest żywy i prawdziwy . Słucha i mówi. Chcę przy Nim trwać i mocno trzymać Go za rękę.