Spowiedź.

Z sakramentem pokuty i pojednania, bywało u mnie różnie. Były okresy w moim życiu, że bardzo sporadycznie korzystałam z tego sakramentu. Powody, były różne. Im dużej odkładałam spowiedź tym trudniej, było mi się do niej zabrać . Ciągłe odkładanie spowiedzi na „potem”, skutkowało tym , że wyraźne granice w moim sumieniu, między tym co dobrem , a złem, zacierały się. Dopuszczałam się pewnych grzechów myśląc sobie: przecież i tak muszę iść do spowiedzi.

Powodem rzadkiego korzystania ze spowiedzi , było też to, że nie było to dla mnie , aż tak ważne, Czasem obojętne mi było pełne uczestnictwo, we Mszy Świętej. Nie doceniałam łaski uświęcającej. Nie do końca, byłam świadoma , jak ważny jest sakrament pokuty i pojednania. Co się dokonuję w czasie Eucharystii. Jak trwanie w grzechu wpływa destrukcyjnie na życie . Mimo to nigdy  nie zrezygnowałam z tego sakramentu. Po spowiedzi zawsze czułam się „lekka” i wolna.

Zawsze wolałam, a nawet lubiłam spowiadać się u „znajomych” księży. Do dzisiaj uważam , że ksiądz, który zna historię mojego życia, może mnie pokierować, zwrócić na coś uwagę itp.

Niestety czasem było to dla mnie ważniejsze, żeby się wyspowiadać u konkretnego księdza niż to,by oczyścić jak najszybciej serce z grzechu.

Od ponad roku spowiadam się raz w miesiącu. Jak jest okazja to idę do księdza, którego znam , ale jeśli takowego nie ma, idę do tego, który akurat spowiada . Regularna spowiedź jest dla mnie dzisiaj bardzo ważna. Dzięki Bogu mam okazję, by uczestniczyć w Eucharystii, więcej niż raz w tygodniu. Jest to dla mnie dodatkowa motywacja. by trwać w łasce uświęcającej .

Modlitewne wsparcie.

Staram się być dla drugiego człowieka wsparciem, jeśli tego potrzebuje . Jak twierdzą inni wzbudzam zaufanie i potrafię wysłuchać i coś doradzić. Często obciążały mnie te „opowieści” , bo chciałam zrobić coś więcej , ale się nie dało. Działo się również tak dlatego, że nie oddawałam tego Bogu.

Ponad rok temu zaczęłam na Nim budować swoje życie i tworzyć prawdziwą relacje z Jezusem. Było ciężko, bo musiałam momentami „zaprzeć się” samej siebie . Przemyśleć moje relacje z innymi . Nie odsunęłam się od ludzi , ale nie miałam potrzeby „musowo ” się nimi otaczać .Ci, którym zależało utrzymali ze mną kontakt. To był czas dla Boga i dla mnie.

Przez ten czas stałam się bardziej świadoma walki duchowej. Na początku tego roku Bóg napełnił moje serce nadzieją i spokojem. Przekonanie ze ten rok będziełatwiejszyi spełni się moje największe marzenie.

Niedawno miałam okropne 3 noce. . Nie mogłam w ogóle spać. Waliło mi serce, głośno tykał zegar., na który się ciągle patrzyłam czekając na świt. Strasznie się bałam, choć nie wiem tak naprawdę czego. W moje serce wkradł się ogromny lęk, negujący cały spokój i nadzieję. Strasznie mnie to męczyło. Wiedziałam, że nie pochodzi to od Boga…

Poprosiłam ludzi ze wspólnot o modlitwę. Odzew, był duży. Poczułam wielkie wsparcie i znów zobaczyłam jak ważne jest takie modlitewne wsparcie innych ludzi . Czasem wydaje się nam ,że modlitwa za drugiego człowieka i rozmowa z nim to tak niewiele, ale to prawdziwy dar.

„Jutro by mogło być w tej chwili.”

-Asia ty to biedna jesteś ,nie możesz być w pełni szczęśliwa. Nie potańczysz, nie napijesz się piwa, nie pobiegasz…Odpowiadam z uśmiechem :- zatańczyć na wózku mogę, napić się piwa też mogę No faktycznie nie pobiegam , ale nie odbiera mi to szczęścia.

Często spotykam się ze współczuciem. Wiem ,że ci ludzie są empatyczne i mają dobre intencje. Coraz częściej jednak dochodzę do wniosku , że nie trzeba mi współczuć, a jeśli już to nie tego, że jeżdżę na wózku.

„Byleby było zdrowe i szczęśliwe.” Tego zazwyczaj rodzice pragną dla swojego dziecka. To oczywiście normalne , bo choroba nie jest czymś dobrym . Jednak wiem , że choroba nie musi odebrać człowiekowi szczęścia.

Prawie całe życie uważałam , że szczęśliwa jestem wtedy, gdy się uśmiecham. Jestem radosna i nie przeżywam żadnych trudności… Nie wiem czy kiedyś z całą pewnością (tak szczerze uznałam) , że jestem szczęśliwa. Raczej stwierdzałam , że bywam szczęśliwa. Miałam przecież słabsze dni, płakałam, bo ranili mnie ludzie.

Często uzależniałam moje szczęście, od kogoś lub czegoś. Czekając na to, by być szczęśliwa. I można tak czekać do końca życia.. lub być szczęśliwym od teraz..Zrozumiałam, że źródłem prawdziwego szczęścia jest Bóg, który przecież jest przy mnie cały czas

Dzięki Bogu mogę być szczęśliwa , w każdym czasie, nawet w tym gorszym. Z moimi marzeniami spełnionymi i tymi nie . Z mocnymi i słabymi stronami. Z moimi radościami i łzami . Z moją chorobą, bezsilnością i problemami.

Jutro możemy być szczęśliwi. Jutro możemy tacy być. Jutro by mogło być w tej chwili. Gdyby w ogóle mogło być”

Szklanka wody.

Ta sama szklanka z wodą, może być do połowy pusta albo pełna. Zależy na czym się skupimy patrząc na nią. Bardzo często wystarczy mi pół szklanki wody, aby w pełni ugasić pragnienie. Znam ludzi dla których wszystko jest problemem i takich, dla których nic nie jest problemem. Myślę, że ja jestem gdzieś pośrodku.

W życiu są i będą problemy, ale zawsze można znaleźć co najmniej dwa wyjścia z trudnej sytuacji. Trzeba tylko wziąć się w garść , spokojnie pomyśleć nad rozwiązaniem problemu i zaufać Bogu. Takiego podejścia do życia byłam uczona. Dostrzegania „ plusów” w każdej sytuacji. Generalnie staram się być optymistką , choć nie zawsze mi to wychodzi.

Dlatego uważam, że w tym moim „nieszczęściu” jest dużo szczęścia. Jeżdżę na wózku od urodzenia. Wydaję mi się, że trudniej mają osoby, które lądują na wózku, np. przez wypadek Muszą nauczyć się życia na nowo.

Jestem często noszona na rękach. Mam swoje cztery kółka i nigdy nie muszę martwić się o miejsce siedzące. O wiele rzadziej niszczą mi się buty. Jestem też dobrą partnerką do tańca. Nie trzeba przy mnie martwić się kroki. Ryzyko nadepnięcia mi na stopę jest zerowe.

Na co dzień spotykam ludzi, którzy są gotowi mi pomoc . Często słyszę, że społeczeństwo nie akceptuje i odrzuca osoby niepełnosprawne. Jest mi przykro, bo w moim odczuciu to krzywdząca i nieprawdziwa opinia. Mam zupełnie inne doświadczenia .

Przez całe moje życie spotkałam dużo więcej pomocnych i życzliwych mi ludzi , niż takich którzy mnie odrzucili. Prawda jest taka , że nie każdy musi mnie lubić. Mi też nie z wszystkimi po drodze .