Z sakramentem pokuty i pojednania, bywało u mnie różnie. Były okresy w moim życiu, że bardzo sporadycznie korzystałam z tego sakramentu. Powody, były różne. Im dużej odkładałam spowiedź tym trudniej, było mi się do niej zabrać . Ciągłe odkładanie spowiedzi na „potem”, skutkowało tym , że wyraźne granice w moim sumieniu, między tym co dobrem , a złem, zacierały się. Dopuszczałam się pewnych grzechów myśląc sobie: przecież i tak muszę iść do spowiedzi.
Powodem rzadkiego korzystania ze spowiedzi , było też to, że nie było to dla mnie , aż tak ważne, Czasem obojętne mi było pełne uczestnictwo, we Mszy Świętej. Nie doceniałam łaski uświęcającej. Nie do końca, byłam świadoma , jak ważny jest sakrament pokuty i pojednania. Co się dokonuję w czasie Eucharystii. Jak trwanie w grzechu wpływa destrukcyjnie na życie . Mimo to nigdy nie zrezygnowałam z tego sakramentu. Po spowiedzi zawsze czułam się „lekka” i wolna.
Zawsze wolałam, a nawet lubiłam spowiadać się u „znajomych” księży. Do dzisiaj uważam , że ksiądz, który zna historię mojego życia, może mnie pokierować, zwrócić na coś uwagę itp.
Niestety czasem było to dla mnie ważniejsze, żeby się wyspowiadać u konkretnego księdza niż to,by oczyścić jak najszybciej serce z grzechu.
Od ponad roku spowiadam się raz w miesiącu. Jak jest okazja to idę do księdza, którego znam , ale jeśli takowego nie ma, idę do tego, który akurat spowiada . Regularna spowiedź jest dla mnie dzisiaj bardzo ważna. Dzięki Bogu mam okazję, by uczestniczyć w Eucharystii, więcej niż raz w tygodniu. Jest to dla mnie dodatkowa motywacja. by trwać w łasce uświęcającej .