Winda

Brałam kiedyś udział w konkursie  piękności  dla dziewczyn  na wózku. Chciałam odnaleźć  swoją kobiecość i zaakceptować  swoją daleką od ideału fizyczność. 

Jak się okazało nie tędy droga. Nie poszło mi i dobrze  wyszło.

Różniłam się od tych dziewczyn , podejściem do  mojego wózka , choroby i życia.

Większość  z nich twierdziła  , że wózek  to TYLKO dodatek , sposób  poruszania , który  nie jest istotny i w niczym nie przeszkadza. Ja mam nieco inne zdanie.

Przypomniałam sobie o tym, jak dwa dni temu ,bez uprzedzenia wyłączyli prąd na klatce na cały dzień.

Nie było światła , nie działała winda , a mieszkam na trzecim piętrze.
Ok – fakt jest taki , że mam teraz trudności  z aktywnościami , ” z pójściem do ludzi” itp. , ale mam miejsce za blokiem,  gdzie  czasem potrafię  pójść  , by posiedzieć  na dworze i pooddychać.

Gdy nie ma prądu,  winda nie działa i właśnie  dlatego , że jeżdzę  na wózku  , jestem wtedy uziemiona. W takich sytuacjach  fakt , że jeżdzę na wózku jest istotny.

Drobiazgi

Wczoraj zobaczyłam kilkunastoletnie dziewczynki , które  na rozłożonym  kocu, układały korolowe  drobiazgi , które  zamierzały sprzedawać.

Ten widok przywołał wspomnienie z moje dzieciństwa.

Przewnego dnia popatrzyłam  na swoje pluszaki. Stwierdziłam , że mam ich bardzo dużo. W domu się nie przelewało i bardzo chciałam  jakoś pomóc Mamie.

Wymyśliłam , więc  że sprzedam te wszystkie  pluszaki , a zarobione  pieniądze  dam Mamie.

Pamiętam  , że mocno wierzyłam w sukces tego planu. Wierzyłam , że uda mi się.

Moc dziecięcej wiary- czasem tęsko mi za nią. Przydałaby się i teraz. A może gdzieś jest tylko trzeba  ją na nowo odkryć?

Piłka

Powiem  tak  – mi te wszystkie  3 mecze Polskiej  Reprezentacji  podobały, mimo że jako pierwsi odpadliśmy z Euro.

Wstydu jak dla mnie  nie było. Polacy dobrze grali , ale  na zwycięstwo  składa się  wiele czynników.

Od mądrzejszego w tym temacie wiem , że mieliśmy mocnych rywali i ciężko , było z tej grupy wyjść.

Tak -nie znam się na sporcie, a moje kontakty z piłką nożną są sporadyczne , a wiedza niewielka, ale ja w naszej Reprezentacji  widzę duży potencjał. Mamy dobrych bramkarzy.

Myślę , że każdy  z tych piłkarzy przeszedł długą drogę , by grać w Reprezentacji Polski.

Tak – zarabiają duże  pieniądze,  tylko nie oni wymyślili takie zarobki w tej branży i nie od zawsze zarabiają  takie pieniądze. 

Każdy  chce  wygrać , ale nie zawsze się udaje. Prawdziwy kibic zawsze  stoi za swoimi piłkarzami.

Partota

Czy jestem partiotą ? – nigdy nie umiałam tak bez chwili namysłu , z pewnością  w głosie odpowiedzieć twierdząco.

Szczerze  mówiąc  z historii  jestem kiepska.
Nie uważam,  że branie udziału  w wyborach jest moim obowiązkiem.

Życie  – byłabym w stanie , za pewne sprawy  oddać , ale nie wiem czy za Polskę, chociaż jakby doszło do wojny nie uciekałabym .

Jednak  przykro mi jak się pluje, tylko pluje na ten Kraj.

I choć nie znam sìę  na piłce nożnej,  niewiele meczy w życiu obejrzałam , to jak gra reprezentacji  polski : oglądam i kibicuję jak umiem, a na Mazurku Dąbrowskiego wruszam się.

Powodzenia  !

Bydło

Podejmuję ryzyko-bo choć każdy ma prawo do własnej opinii ( nawet jak nie ma o czymś pojęcia), to są tematy , które  budzą duże emocje wśród  ludzi i jeżeli się wychilisz to wystawiasz się na ciosy…, ale trudno…

Kiedyś pisałam , że są filmy , które zapadły mi w pamięć. Skłoniły do refleksji , a przesłanie w nich zawarte zakorzeniło się we mnie. Filmy , do których  z chęcią wracam i z czystym sumieniem  polecam.

To co ostatnio obejrzałam jest zaprzeczeniem tego wszystko  ( co wyżej napisałam ) do GRANIC możliwości…

Ciężko  mi było dobrnąć do końca.. Jakbym to oglądała w kinie,  pierwszy raz w życiu  bym z tego kina wyszła w trakcie  seansu…  Wkurzona , że kupiłam bilet na takie coś.

Rozumiem  , że sztuka  rządzi się  własnymi prawami  . Używa różnych środków artystycznych np.  hiperboli. Przejaskrawia , by zwrócić uwagę  na jakiś problem . Krytycznie patrzy na rzeczywistość  etc.

Ale  , w tym  dziale  rzeczywistość , w moim subiektywym odczuciu jest pokazana od pały.

Konkretna grupa społeczna jest pokazana  jak bydło, jakby  nie było normalnego, dobrego  człowieka  , w tym konkretnym  narodzenie  i zawodzie… Tak nigdy nie ma. Brak mi słów .

Film  mnie tylko  zdołował  .  Zostawił we mnie duży niesmak… Nie wiem co się może w nim podobać… To jest  (  chyba) pierwszy  film,  którego bym nikomu nie poleciła.

Magiczne

Tak – chciałabym  momentami bardzo  bym chciała  , żeby istniało  magiczne zdanie , które  od tak -wyciągają ludz z różnorakich kryzysów psychicznych.

Chciałabym, by słowa typu : 
-„ogarnij się”   ,
-” weź się w garść „
– „będzie  dobrze” ,
– ” trzeba myśleć  pozytywnie ”  – zawsze  z tych nieciekawych stanów ” leczyły.”

Niestety mając perpektywe osoby , która  próbuję  pomóc ludziom z takimi problemami jak  też osoby , która sama doświadcza takich stanów , wiem ,że  to nie jest takie proste…

Łatwo się  rozsypać, cieżko się potem pozbierać – w tym stwierdzeniu mojej Mamy- jest dużo racji.

Przez ostatnie lata  doświadczałam różnych trudnych sytuacji. Starałam się, bardzo starałam się trzymać , ale wkońcu  wygrało zmęczenie materiału…

Pozmieniało się  . Muszę się nowo , w tym wszystkim  odnaleźć. 

Trwa.Potrwa

Mało czytam książek,  ale ten cytat pochodzi  z jednej  takiej , która opowiada historię,  która wywarła na mnie  ogromne wrażenie:

„Wiesz, już dawno  przestałam starać  się  zrozumieć. Inaczej można zwariować.  I teraz jest lepiej. Teraz jestem spokojna , biorę  sprawy takimi, jakimi są . On wie co robi, i dotąd  nigdy nas nie zawiódł. Później zrozumiem. (…) . Każdy dzień  jest łaską. ”

7 lat temu , gdy przeczytałam ten słowa , wzięłam to za odpowiedź  na pytanie co mam dalej zrobić  z zrozpadającymi się relacjami , na których  mi zależało itp.

Prze ostatnie lata moja konstrukcja, którą zbudowałam z Bożą pomocą ,poddawana była  różnym kataklizmom. Rozsypałam się i niestety  znowu uwierzyłam , że to ze mną jest coś nie tak…

Fundamenty  chyba  pozostały. Pracuję na tym , by się odbudować.  Naprawa trwa…. potrwa…

Lochy

Rok temu   mój mrok , z którym walczę  mocno przybrał na sile… Wciągnął mnie w swoje lochy.

Zdawało mi się , że weszłam w nie tak głeboko, że nie mam siły  , by szukać drogi powrotu.

Myślałam, że jestem wariatką… (chociaż ta myśl ciągle gdzieś blisko mnie się czai )Na same wspomnienie ,chcę mi sìę plakać…

Małymi kroczkami pracuję na tym , by te lochy , ten labirynt opuścić. Raż czuję się lepiej raz gorzej. Różnie ze mną bywa .

Poznaję dobrą stronę rutyny , nawyku , powtarzalności.

To stałe elementy dnia codziennego dają mi jakieś  poczucie bezpieczeństwa,  które jest bardzo  ważne,  w walce z tym z czy przyszło mi się zmagać.