2018 rok, skończył się dla mnie, życiowym szokiem, ale gdybym się tylko na tym skupiła , byłabym ślepa i niesprawiedliwa.
Kolejny rok współpracy z łaską Bożą ,przyniósł wspaniałe owoce. Ostatni miesiąc to dla mnie rekolekcje , przez które Bóg mnie pytał :Czy nadal we mnie wierzysz ? Czy nadal mnie kochasz?
Jednocześnie bardzo wyraźnie pokazał mi , że mnie naprawdę słucha .Tyle moich (bardzo konkretnych) modlitw wysłuchał… Próśb z kategorii cudów .I zawsze słuchał, nawet wtedy, kiedy nie traktowałam swojej wiary zbyt poważnie…
Dotarło to do mnie, gdy w drodze powrotnej z Madrytu (gdzie odbywało się Taizé) zatrzymaliśmy się na parę godzin postoju , w Paryżu. Gdy staliśmy przed Katedrą Notre-Dame, coś sobie przypomniałam.
Jakieś 6 lat temu, oglądałam sobie w domu „Dzwonnika z Notre-Dame” i westchnęłam :
-Boże jak ja bym chciała kiedyś zobaczyć Paryż…
W tamtym momencie, było to dla mnie bardzo abstrakcyjne pragnienie . Nie wierzyłam, że to możliwe.
Bóg nie jest abstrakcją. Jest żywy i prawdziwy . Słucha i mówi. Chcę przy Nim trwać i mocno trzymać Go za rękę.
Wow