Od paru lat docieniam fakt ,że zdążyłam doświadczyć dzieciństwa bez komórek, internetu , Wi -fi oraz fejsa. Co nie znaczy , że uważam to za „zło”.
Cieszę się , że dorastałam w czasach , gdzie to wszystko dopiero raczkowało… Mam wielki sentyment do tamtych czasów.
Dokąd to wszystko zmierza? W jakim świecie przyjdzie żyć następnym pokoleniom? Czy będzie w nim miejsce na Boga? Czy chrześcijaństwo przetrwać ?
Trochę w życiu przeżyłam i wiem , że to na co mam realny wpływ , to moja relacja z Bogiem. Nie jest to ucieczka od problemów tego świata, ale droga , która pomaga mi żyć w takich, a nie innych czasach.
To co dzieje na świecie napawa mnie smutkiem . Z drugiej zaś strony , gdy słucham codziennie Ewangelii widzę ,że nie dzieje się nic ,o czym by Jezus nie mówił i uspakaja , że i tak wszystko skończy się dobrze.
Poza tym myślę/ wierzę ( może naiwnie ) , że i tak jest więcej dobra na świecie tylko ludzie czyniący je, robią swoje i nie mówią o tym głośno , bo nie po to robią.
” Bądźcie niedaleko i zupełnie spokojni , bo przybędę do was w zwycięstwie i chwale.”