Nigdy nie byłam uczennicą ze świadectwem z czerwonyn paskiem . Przedmioty ścisłe sprawiały mi duży problem.
W liceum chyba zawsze byłam zagrożona albo z matmy albo z chemii. Skupiałam się na tym, żeby po prostu z tych przedmiotów zdawać.
I naprawdę bardzo się starałam, żeby tak było. Chodziłam na poprawy , z których często wychodziłam i tak z 1 +.
To było frustrujące , ale i tak nie przestawałam uczyć się. Chodzić na poprawy i walczyć o tę 2.
Myśłałam sobie : – jak nie zdam to nie zdam, ale przynajmniej będę wiedziała, że zrobiłam wszystko , by nie powtarzać klasy.
Czasem zastanawiamm się czy warto … Robić coś dobrego? Starać się? Szczególnie, wtedy jak i tak mam poczucie porażki …
Dochodzę jednak do wniosku , że przynajmniej zrobiłam wszystko co mogłam / ” co do mnie należało”- resztą niech zajmie się Bóg.
Pamiętaj, że człowiek ma ograniczony czas życia. Jeśli coś „nie idzie” przez 2-5 lat, a w dodatku nie sprawia żadnej przyjemności – najprawdopodobniej nie warto kontynuować.
Pozdrawiam.