Jestem kobietą poturbowaną przez życie-po prostu – jak nie jeden człowiek- wiele przeżyłam.
Brak ojca , choroby mamy , moja niepełnosprawność, liczne odrzucenia , śmierć Jarka itp. – to wszystko zostawiło jakiś ( większy lub mniejszy )ślad we mnie.
Już od dawna nie jestem dzieckiem , więc zdaję sobie sprawę, że posiadam narzędzia psychologiczne i duchowe , by te ” traumy” nie zamieniły mnie w złego człowieka .
Ani nie tłumaczyły: mojego każdego świństwa , złej decyzji lub każdej krzywdy , którą wyrządzam drugiemu człowiekowi.
Bo czy wszystko można tłumaczyć ciężkim życiem, chorobą czy jakimś deficytem z dzieciństwa?
Niektóre traumy tkwią w człowieku do końca życia. Nie stanowi to usprawiedliwienia dla bycia „świnią” – w sensie, że świadomie i dobrowolnie robimy komuś krzywdę. Jeśli jednak bardzo czegoś nie lubisz lub się boisz – nikt nie ma prawa mieć o to pretensji.
Jeśli zatem byłaś wobec kogoś ostra, bo dotknął cię w straumatyzowane miejsce – nie Twoja wina. Nie wiedział? OK, ale szkoda wyrządzona nieświadomie nadal jest szkodą i poszkodowany nie ma obowiązku brać winy na siebie.
Pozdrawiam.
W najnowszym przekładzie Pisma świętego z komentarzem opracowanym przez Zespół Biblistów Polskich (imprimatur Kościoła katolickiego) święty Paweł w pierwszym liście do Tesaloniczan prosi nas w ten sposób:
„Zachowujcie pokój między sobą. Zachęcamy was, bracia: Pouczajcie nieposłusznych, podnoście na duchu bojaźliwych, troszczcie się o słabych, bądźcie wyrozumiali dla każdego. Uważajcie, aby nikt nikomu nie odpłacał złem za zło, ale zawsze starajcie się czynić dobro sobie nawzajem i wszystkim ludziom. Zawsze się radujcie! Módlcie się nieustannie! W każdej sytuacji dziękujcie! To jest bowiem wola Boga względem was w Chrystusie Jezusie. Nie gaście Ducha! Nie lekceważcie proroctw! Wszystko badajcie! Trzymajcie się tego, co dobre, a unikajcie wszystkiego, co złe!”
Końcowe słowa powyższego wezwania św. Pawła to taki prosty 'tutorial’ na chrześcijańskie życie.
„Wiśta wio, łatwo powiedzieć.” Oczywiście wielu z nas mocno przygniatają trudy życia, sam niejednokrotnie czułem się jak biblijny Hiob…, nawet król Dawid modlił się słowami:
„Zazdrościłem bowiem niegodziwym widząc pomyślność grzeszników. Bo dla nich nie ma żadnych cierpień, ich ciało jest zdrowe, tłuste. Nie doznają ludzkich utrapień ani z innymi ludźmi nie cierpią” (Ps 73).
Tak.
Jednak dla chrześcijan nie życie doczesne jest najważniejsze. „Paradoks wdzięczności” jest tylko pozorny. Mimo udręk doczesności swoją wiarę, nadzieję, miłość winniśmy zawsze pokładać w Bogu.
„Błogosławieni, którzy…” (Mt 5, 3-16)
https://m.youtube.com/watch?v=ZaohqdgbsKA