Gdy ponad rok podjęłam świadomą decyzję, że chce być chrześcijanką „na serio”, po „okresie cukierkowym”, przyszły bardzo trudne dla mnie momenty ( nie pierwsze i nie ostatnie takie) .
Momenty pełne wątpliwości, strachu i bezsilności. Czułam się znów taka mała…. Mimo wszystko starałam się trwać w modlitwie (nie było to łatwe).
Pewnego dnia napisałam do jednej z moich koleżanek. Opisałam co przeżywam i poprosiłam o modlitwę. Miałam takie przekonanie, że właśnie ona to zrozumie. Nie myliłam się . Wsparła mnie dobrym słowem i zapewniła o modlitwie. Ale oprócz tego dała mi radę .
Poradziła mi, żebym w takim trudnym czasie, mówiła w myślach :„Jezu Ty się tym zajmij !” . Bym powtarzała to zdanie nawet kilkadziesiąt razy dziennie , a „Góra” na pewno pomoże. Sama tego doświadczyła. Postanowiłam spróbować i przetrwałam . Od tamtego momenty, gdy jest mi ciężko i trudno mi się modlić, wypowiadam tylko (albo aż) to zdanie.
Natomiast około dwóch tygodni temu dostałam od księdza obrazek. Schowałam go do torebki i wróciłam do domu. Parę godzin później oglądając obrazek odkryłam, że na odwrocie znajduję się : RÓŻANIEC ZAUFANIA ks. Dolindo Ruotolo. Co prawda nie znam historii księdza Dolindo , ale mam nadzieję ,że wkrótce będę miała okazję przeczytać książkę.
Można uznać , że ten obrazek to przypadek, ale ja wierzę , że to „podpowiedź” Ducha Świętego. „Podpowiedź”, bym nie tylko mówiła( w trudnych chwilach): „Jezu Ty się tym zajmij!” , ale na co dzień modliła się Różańcem Zaufania.
Podpowiedź ode mnie: liczą się dobre chęci.
Jeśli wydaje Ci się, że coś było „niezupełnie tak, jak należy”, ale jednocześnie wiesz, że się bardzo starałaś – nie ma w tym Twojej winy. Nikt nie jest doskonały, błędy się zdarzają, więc nie trzeba się zamartwiać każdym z nich z osobna.
Pozdrawiam.
Dzięki. Pozdrawiam:)
Dzięki za podpowiedź!
Nie ma za co. 😉 Pozdrawiam:)